Niechęć do Kościoła
Wypowiada się młoda mężatka: – U mnie w pracy codziennie spotykamy się „na kawce” i już przyzwyczaiłam się do tego, że mówienie wyłącznie źle o księżach jest nieusówalnym nawykiem moich kolegów i koleżanek. Staram się nie brac w tym udziału, ale przeciwstawić się temu jakoś nie potrafię. Może brak mi odwagi, może wiedzy, czasami argumentów, tymbardziej, że nie należę do ludzi zbyt elokwentnych, śmiałych i wygadanych. A może po prostu nie chcę się komuś narazić. W naszym środowisku pracy dominuje grono krytykantów, prześmiewców i krzykaczy. Myśl;ałam, że gożej o księżach niż w mojej pracymówić się już nie da. Ale oto spotkało mnie niemiłe zaskoczenie: okazuje się , że można jeszcze gorzej.Byłam ostatnio w sanatorium i tego, co się tam nasłuchałam, nie da się nawet opowiedzieć. Przez 11 minut oczekiwania na zabieg rehabilitacyjny dowiedziałam się o księżach więcej sensacji niż przez sześć lat studiów uniwersyteckich. Prawie eksperymentalnie można było zaobserwować, jak obmowa i plotka przeradzają się w „historie” zmyślone, zwyczajne oszczerstwa…