W sieci/Listy do redakcji
Chciałbym podzielić się swoimi refleksjami na temat podjęty w artykule ks. Sebastiana Kępy pt. „Wierzę, ale…” zamieszczonym w 37 numerze Przewodnika Katolickiego.
Niełatwo zrozumieć tych ludzi, którzy swój stosunek do wiary określają nic nie znaczącym stwierdzeniem „jestem wierzący, ale niepraktykujący”. No bo czy ktoś widział, dajmy na to, złodzieja, który codziennie z wyrachowaniem oddaje się swojemu niegodziwemu zajęciu, a jednak z całkowitym przekonaniem twierdzi, że jest uczciwy, ale chwilowo tej cnoty nie praktykuje? Lub pijaka, który notorycznie się upija i uważa siebie za abstynenta, tyle tylko, że nie gustującego w trzeźwości? Alkoholik to trzeźwy inaczej, złodziej, to uczciwy inaczej, a niepraktykujący katolik, to wierzący inaczej? Czy to ma sens?
Pewnie jest wiele przyczyn, które mogą człowieka uczciwego pchnąć do kradzieży, dotychczasowego abstynenta wpędzić w pijaństwo, a u wierzącego spowodować osłabienie bądź całkowitą utratę wiary.